Lingua   

Masters Of War

Bob Dylan
Pagina della canzone con tutte le versioni


POLACCO / POLISH [3] - Filip Łobodziński
Specjaliści od wojny

Chodzcie, chlopcy od bomb
chodzcie chlopcy od kul
chcecie zburzyc moj dom
zabrac zielen z mych pol
lecz ja widze wasz plan
nie osleplam, o nie
tak jak widze w strumieniu
to, co lezy na dnie

jak Judasz Iszkariota
próbujecie nas zwiesc
kazda wojne wygramy
trzeba tylko chciec
w waszych domach jest cicho
w nich nie straszy huk dzial
gdy krew mlodych ludzi
wyplywa z ich cial

niszczycie kazda radosc
tak jak depcze sie kwiat
jak zabija sie dziecko
zanim przyjdzie na swiat
za ten grzech najstraszniejszy
o, bogowie bez skaz
nie ominie was kara
kiedy przyjdzie wasz czas

chce wam zadac pytanie
tak lubicie swój szmal
czy on kupi wam laske
gdy sie skonczy wasz bal?
i jedno wiem dobrze
choc niewiele mam lat
nawet Bóg by was nigdy
nie wypuscil zza krat
chce widziec was w grobie
niech ukryje was cien
slonce bladym porankiem
powita ten dzien
az do bramy cmentarza
za konduktem chce isc
az sie calkiem upewnie,
ze nie wskrzesi was nikt
Mistrz wojennych gier

Mistrzu wojennych gier, ty, co budujesz broń
co budujesz myśliwce, co budujesz stos bomb
co za biurkiem się kryjesz, co za murem masz dom
wiedz, na wskroś cię przejrzałem, na nic maska i schron

Ty, co tworzysz, by niszczyć, taka jest twoja gra
w twoich dłoniach zabawka, a dla nas to świat
ty mi dajesz karabin i przepadasz jak dym
by się schować przed salwą i przed wzrokiem mym

Oszukujesz i zdradzasz jak Judasz sprzed lat
wielką wojnę wygramy – co dzień wmawiasz to nam
lecz poznałem twą myśl i poznałem twój plan
bo tak samo zawartość mych ścieków już znam

Żeby inni naciskali, mocujesz im spust
ofiar liczebność rośnie wolno zbyt na twój gust
chowasz się w posiadłości, a gdzieś śmierć i strach
toczą młodą krew, żeby wsiąkała w obcy piach

Wywołałeś najgorszy lęk od wielu lat
lęk przed tym, by dzieci przychodziły na świat
dzieciom wciąż nie poczętym ty grozisz już dziś
wiedz, że nie jesteś wart w tobie płynącej krwi

Nie słuchasz mych słów, bo nie pasują ci
mówisz, że nie dorosłem, mówisz, że nie wiem nic
lecz chociaż mną gardzisz, ja wiem jedną rzecz
że sam Jezus by czyn twój za śmiertelny uznał grzech

Ale pozwól, zapytam – czy ten majątek twój
darowanie win wszystkich wykupić by mógł?
Kiedy zastuka śmierć, nawet fortuna twa
nie odkupi twej duszy aż do sądnego dnia

Mam nadzieję, że umrzesz rychło, w bólu i łzach
będę szedł za twą trumną, choćby miał padać grad
będę patrzył, jak w mroczną czeluść spuszczają cię
i zatańczę na grobie, by mieć pewność, żeś zdechł



Pagina della canzone con tutte le versioni

Pagina principale CCG


hosted by inventati.org